Niech żyje król. Marvel One-Shot: Niech żyje król (oryg. Marvel One-Shot: All Hail the King) – amerykański film krótkometrażowy z 2014 roku produkcji Marvel Studios. Za reżyserię i scenariusz odpowiadał Drew Pearce. W rolach głównych wystąpili: Ben Kingsley, Scoot McNairy, Lester Speight i Sam Rockwell . Po wydarzeniach w filmie Myślenie o zmarłej ukochanej osobie może sprawić, że poczujesz zarówno żal, jak i wdzięczność.Przejdź do tych sekcji:Słynne cytaty o pamiętaniu o kimś, kto umarłPiękne cytaty o pamiętaniu o kimś, kto umarłReligijne cytaty o pamiętaniu o kimś, kto umarłPrzeczytaj kilkacytaty o żałobiei cytaty o wspom Link do pobrania: http://brittpinkiesims.wixsite.com/brittpinkiesims/single-post/2017/02/27/Funeral-Event-ModTu widziałem: https://www.youtube.com/watch?v=Hi Że umarł i nie żyje blocked odpowiedział(a) 16.02.2017 o 22:52 A kto umarł, ten nie żyje. A kto umarł, ten nie żyje. Uważasz, że ktoś się myli? lub A nie ma dnia, w którym nie myślałbym o śmierci.”. „Śmierć i życie – to tylko orzełek i reszka tej samej monety.”. „Każdy umiera w samotności.”. „Bogowie wiedzą: śmierć jest nieszczęściem. Inaczej chętnie umieraliby sami.”. „Na śmierć nigdy nie jest za późno.”. „Szanuj zdrowie należycie, bo jak umrzesz Memy o tematyce: cytaty, sentencje, besty, aforyzmy, obrazki, cytat, samotność, cytaty o życiu, mem, życie, miłość, memy, cytaty o miłości, fejs, wyznanie,. L1eK. zapytał(a) o 20:43 A kto umarł ten nie żyje? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź nie do końca. Harry Potter i Jezus oszukali system Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 20:44 blocked odpowiedział(a) o 20:48 Ja umarłem ale żyje... Oszukałem przeznaczenie. Zmieniłem bieg wydarzeń na wszechświecie blocked odpowiedział(a) o 20:56 Deveen0 odpowiedział(a) o 21:06 Wewnętrznie jestem martwy od urodzenia Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub autora pracy odtworzeniowej nic nie mam, ale po co powielać dezinformacje, że to zdjęcie po udanej operacji? Operacja się udała ale pacjent nie przeżył Właściwy - Żytkiewicz, który nie jest na tym zdjęciu leży na sali obok. Dorabianie dętych historii przez dziennikarzy lub samych autorów nagrodzonych lub popularnych fotografii nie jest niczym nowym. W zasadzie można by z tego skroić całkiem obszerny artykuł lub zgodnie z formułą JM jego namiastkę Materiał na zachętę... dla niekumatych: O sile fejkowego raka miała przekonać się fotografka Alison Buttigieg, która ustrzeliła i opublikowała na swojej stronie internetowej scenę przedstawiającą gepardzicę uczącą swoje młode polować. Zdjęcie stało się bardzo popularnym viralem, lecz dla poprawy klikalności dopisano do niego kłamliwą historię, o dzielnej impali poświęcającej swoje życie w obronie młodych oraz o biednej autorce zdjęcia zapadającej w wyniku przeżytej traumy na głęboką depresję. Redaktorzy, do boju To jest p. Żytkiewicz. Przeżył tę operację. Aczkolwiek już nie żyje. -- Mrrrrr.... Wiesz co jest najbardziej przerażające? Zdychanie w poczuciu że się tak naprawdę nie żyło... A to jest Steve Carrell przed i po zapaleniu marihuany. Nadal twierdzisz, że palenie jest nieszkodliwe?! Zastanów się. Ostatnio edytowany: 2021-10-06 16:14:07 @atitta a Zembala twierdzi, że to jednak nie on poza tym gdzieś tam w szczegółach aparatura jest podłączana ale tak słyszałem tylko, bo ślepy jak kret jestem -- Mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było tylko aplauz i zaakceptowanie. @rossija faktycznie znalazłam artykuł na ten temat. Fota jest mistzowska tak czy inaczej a tu kawał roboty. -- Mrrrrr.... Wiesz co jest najbardziej przerażające? Zdychanie w poczuciu że się tak naprawdę nie żyło... Kurła sama szukałam bo nie zauważyłam linka)) -- Mrrrrr.... Wiesz co jest najbardziej przerażające? Zdychanie w poczuciu że się tak naprawdę nie żyło... Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj Zasady są proste pierwsza osoba daje cytat, ten kto wie piszę odpowiedź i następny cytat. Jeżeli odpowiadający nie jest pewny daje "?" po tytule i czeka na początek coś bardzo łatwego:"A kto umarł ten nie żyje" Birke_La_Folle w odpowiedzi na post: JWF | Psy ? czarna404 w odpowiedzi na post: JWF | "Teraz wrócę do rozważań nad czasem. Zanurzamy się w jego falę z chwilą naszych narodzin odmierzamy go ale nie możemy oszukać ani przyśpieszyć ani zwolnić.. Czy na pewno?" Paulyna w odpowiedzi na post: JWF | ''Myślałam, że będziemy razem dopiero po śmierci'' W polskiej kinematografii pojawiły się takie dialogi, które przeszły nie tylko do historii, ale również do mowy potocznej. Najlepsze filmowe cytaty, które pamiętamy do dziś, pochodzą głównie ze starych polskich komedii. Niektóre produkcje powstały nawet kilkadziesiąt lat temu i wciąż bawią do łez, a dialogi w żaden sposób się nie zestarzały. Dzisiaj przyjrzymy się najbardziej kultowym tekstom z polskich filmów. Coco jumbo i do przodu! Kultowe teksty z polskich filmów, które na zawsze zapisały się w historii kina. Polskie filmy są przepełnione genialnymi dialogami, a niektóre z nich stały się nieśmiertelne i są cytowane aż do dziś! Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy, że używamy ich każdego dnia. Stare polskie komedie są ponadczasowe i potrafią bawić każde kolejne pokolenia. Chłopaki nie płaczą, Kiler, Dzień świra... można tak wymieniać wszystkie kultowe produkcje i w każdej by się znalazł przynajmniej jeden tekst, który cytowany jest nawet dzisiaj. Kiler i Kiler-ów 2-óch "Tu Ryba, wzywam cię, Akwarium". Scenariusz tego filmu jest przepełniony kultowymi dialogami i śmiało można go w całości zacytować. Gangsterska komedia Juliusza Machulskiego to genialna obsada i znakomity humor. Kto nie zna tekstów Siary, Jurka Kilera i komisarza Ryby, niech pierwszy rzuci kamieniem. Memory, find… Siara. I wszystko jasne! – Nie zamawiałam pizzy. – Jestem z policji. – Policji też nie. – Panowie, ale to jest jakaś pomyłka! – Pomyłka... moja żona miała na drugie „Pomyłka”. Czy tobie czasem, Wąski, sufit na łeb się nie spadł? Gdzie on z tom gitarrom?! Sonda Czy współczesne komedie bawią tak samo jak klasyki? Tak Zdarza się Nie, stare komedie były lepsze Chłopaki nie płaczą Jest tu jakiś cwaniak? Komedia Olafa Lubaszenki powstała w 2000 roku i do dziś cieszy się niesłabnącą popularnością. W obsadzie, Pazura, Zbrojewicz, Mazur, Stuhr, Milowicz i legendarny Bohdan Łazuka. Każda scena zapisała się na kartach historii polskiej kinematografii, a scenariusz gwarantuje mocny zastrzyk dobrego humoru. A, i pamiętaj, jak będą chcieli iść do muzeum lotnictwa, to zabierz ich do muzeum lotnictwa ;) Dawno temu ja też zaufałem pewnej kobiecie, wtedy dałbym sobie za nią rękę uciąć. I wiesz, co... I bym teraz nie miał ręki. A historii tego swetra i tak byś nie zrozumiał. Jestem synem króla sedesów. To wysoko postawiona poprzeczka Sami swoi Kultowy film komediowy z 1967 roku, który bawi do dziś. Andrzej Młynarczyk napisał genialny scenariusz, a role Kargula i Pawlaka zostały świetnie zagrane przez aktorów. Młodsi widzowie mogą nie kojarzyć "Samych swoich", ale starsi już na pewno znają. Kargul, podejdź no do płota! Ona się prędzej diabła spodziewa jak mnie z gromnicą. Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie. PSY W imię zasad... Pasikowski stworzył kolejne legendarne dzieło, które jest przepełnione kultowymi tekstami. Pewnie o niektórych z nich pamiętamy tylko dlatego, że wypowiadał je genialny Bogusław Linda. Usta w podkowę, obojętność w głosie i wyraz twarzy Franza Maurera tylko dopełniały wypowiadane przez niego kwestie. Nie chce mi się z tobą gadać A kto umarł, ten nie żyje. - Myślisz, że nie kłamał? - Z akumulatorem na jajach jeszcze nikt nie kłamał... Kariera Nikosia Dyzmy Film w reżyserii Jacka Bromskiego szybko podbił serca wszystkich polskich widzów. To produkcja, którą trzeba obejrzeć. Do tego z gwiazdorską obsadą! A w niej: Cezary Pazura, Andrzej Grabowski, Anna Przybylska, Ewa Kasprzyk, czy Krzysztof Globisz. Jeżeli mówimy o kultowych dialogach, to Kariera Nikosia Dyzmy musiała pojawić się w tym zestawieniu. Dżentelmen nie pije przed południem. Jakbym miał czytać wszystko, co mi pan położył na biurku, to ja bym nie zdążył się wysikać. Żeby tak się stało, żebym nie musiał ciepłej pić! Najlepsze teksty z polskich filmów Znakomitych filmowych cytatów jest tak dużo, że nie sposób napisać o wszystkich. Mamy przecież genialną Seksmisję, gdzie dowiadujemy się, że Kopernik była kobietą. Jest genialny Miś, Rejs i Dzień świra, w którym Marek Kondrat uczy języka angielskiego. Lista jest bardzo długa, Marian, jakby luksusowa. Pewne rzeczy się nie starzeją, a nawet są jak wino. I tak jest z polskimi filmami. A jaki jest Wasz ulubiony tekst z polskiego filmu? ESKA XD #037 - GENZIE, WIEDŹMIN, ELIF, STOCH Nie wiem jak Państwo, ale ja mam już dość! Mam dość tego covidowskiego matriksa. Trzeba otrzepać się z przerażającego strachu, by załączyć rozsądek. Tak, miejmy obawy, działajmy ostrożnie, ale czas najwyższy na chłodną ocenę i rozsądne działanie. Bo jak na razie to idealnie do tej sytuacji pasuje cytat ze Stefana Kisielewskiego: „To, że jesteśmy w dupie to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać”. Skończył się ten niezwykle nienormalny 2020 rok. Wojna z zaraźliwym i przyczyniającym się do śmierci wielu ludzi wirusem, paraliż ochrony zdrowia skutkujący brakiem leczenia pozostałych chorób i przerażającym wzrostem zgonów, szereg obostrzeń (racjonalnych i absurdalnych niestety też), załamanie drobnej przedsiębiorczości i wolnego biznesu, obawy o nieuchronnie czekający nas kryzys gospodarczy. Taki w skrócie był ten ostatni rok. Dodatkowo rok, kiedy królował przerażający strach, który w nadmiarze z zasady wyłącza logikę, rozsądek i racjonalne myślenie. A z kryzysowych sytuacji nie wychodzi się mając tzw. „gorącą głowę”, a raczej myśląc na chłodno. Na razie nie wygląda na to, żebyśmy dążyli do takiego stanu - wręcz przeciwnie. Dlatego nowy 2021 rok, moim zdaniem - mówiąc delikatnie i przesadnie nie strasząc - nie będzie lepszy. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że analiza jakiegoś lokalnego dziennikarza nie ma, i nie będzie miała, dużego znaczenia. Ale chociażby dla poprawy własnego samopoczucia, bo już długo „gryzie” mnie ten stan bezczynności w walce o włączenie rozsądku - swoje spostrzeżenia poczyniłem i będę upubliczniał. Zdaję sobie też sprawę, że będzie wiele osób, które się z moimi analizami nie zgodzi, wielu też mocno skrytykuje. Ale ja z sobą będę się czuł dobrze, na klatę przyjmując nawet mocny hejt. Jednocześnie dziękuję wszystkim tym, którzy - mając różne zdania - zechcą się z tymi spostrzeżeniami zapoznać. Całość analizy jest długa, więc publikacje będą w częściach. A i jeszcze dwa zastrzeżenia, żeby nie było wątpliwości. Uważam, że koronawirus istnieje i stanowi zdrowotne zagrożenie. Po drugie zaś - nie jestem politycznie zaangażowany po żadnej ze stron naszej polsko-polskiej wojenki. Pierwsza część „Opowieść świąteczna, czyli nieogłoszony lockdown podstawowej opieki zdrowotnej” jak w soczewce pokazuje większość aspektów tej rzeczywistości covidowskiego matriksa - tu można ją przeczytać Druga „Za sprawę amantadyny powinny polecieć głowy!”, moim zdaniem, jest o kluczowej sprawie - tu można ją przeczytać A KTO UMARŁ TEN NIE ŻYJE, CZYLI DOŚĆ BARBARZYŃSTWA! Problem, którego dotyczy trzeci odcinek analiz naszego wirusowego świata jest bardzo trudny, ale leży mi tak na sercu, że muszę go podjąć. Nie chcę być bowiem dalej barbarzyńcą! Być może przejaskrawiam, ale tylko dlatego, by sprowokować do zauważenia tej sprawy. Na początku epidemii służby sanitarno-epidemiologiczne przyjęły procedury związane z postępowaniem wobec zmarłych z wykrytym covidem. Procedury drastyczne, w które zbytnio nie chcę wnikać szczegółowo - z wiadomych powodów. W największym skrócie chodzi o to, że zwłoki pakowane są do przysłowiowego worka, trumny lakowane itd. Zjadliwości wirusa wówczas nie znaliśmy i zapobiegliwość w takim wypadku była uzasadniona. Ale minął niemal rok, a procedury się nie zmieniły. Może warto - według mnie jest to nawet konieczne - zastanowić się jednak nad zmianami? Bo, jakby to brutalnie nie zabrzmiało, społecznie ze śmiercią tych osób godzimy się nazbyt beznamiętnie i szybko. Codzienny strach, koronawirusowa rzeczywistość liczona od statystyki do statystyki. Człowiek podobno jest się w stanie do wszystkiego przyzwyczaić, więc nawet nie ma co się dziwić, iż śmierć blisko 30 tysięcy Polaków spowszedniała nam niestety w codziennie podawanych liczbach. Na początku epidemii elektryzowały nas informacje o pojedynczych zgonach, teraz dodajemy je beznamiętnie do statystyk. Takie życie. - A kto umarł, ten nie żyje - głosi słynny, beznamiętny cytat z „Psów”. To smutne, ale życiowo prawdziwie. Ale absolutnie nie powinniśmy zapominać, że oprócz zmarłych są też ci, którzy ich opłakiwali. Większość ludzi, po powrocie do normalności, ten traumatyczny społecznie rok z pamięci wyrzuci bardzo szybko - oni z tymi dramatycznymi wydarzeniami będą musieli żyć i mierzyć się z traumą. A taką - wiem, bo z kilkoma takimi osobami rozmawiałem - mają, i to nienaturalnie wielką. Bo pozbawieni zostali ostatniego kontaktu, gestu, słowa. Bo obwiniają się, że pozwolili im umierać w samotności. Bo pogrzeb był w bardzo mocno ograniczonej liczebności. Bo w wyobraźni mają ten pozbawiony godności człowieka worek... To wszystko jest naprawdę traumatyczne, i w związku z dużą skalą może mieć nawet skutki społeczne. A muszą Państwo wiedzieć, że procedura „workowa” jest naprawdę odczłowieczona. Wiemy to z relacji rodziny, która tego doświadczyła „odwracając” nieuprawniony covidowski pogrzeb. Pisaliśmy o tym w Płońszczaku - tu można przeczytać tę historię W skrócie, bo drastyczny opis nie jest potrzebny, chodzi o to, że człowieka pakuje się do tego worka tak jak umarł i z jego różnymi rzeczami. Każdy, kto zmagał się ze śmiercią bliskiej osoby, wie z jakimi emocjami jest to związane. W bardzo wielu przypadkach są to wręcz przeżycia traumatyczne. By wrócić potem do rzeczywistości - choć strata już na zawsze w nas zostaje - potrzeba przeżyć wiele małych (w tym przypadku wielkiego znaczenia) rzeczy. Pogodzenie się - bez niebezpiecznych skutków psychicznych - ze stratą wiąże się np. z faktem wypełnienia woli zmarłego, należytym pochówku, a wcześniej chociażby na pogodzeniu się, pożegnaniu, ostatnim kontakcie itd. Nie zapomnijmy, że tysiące rodzin w minionym roku zostało tego pozbawionych i muszą w swojej świadomości z tym żyć. Może warto to przemyśleć, i tyle ile się da, zmienić. Nie jestem specjalistą, ale na chłopski rozum i intuicyjnie wydaje mi się, że aktualny stan wiedzy o wirusie pozwala nam dopuścić fakt, iż nieżywy człowiek nie jest tak zakażeniowo groźny jak ten oddychający. Przecież i tak ktoś te zwłoki do tych traumatycznym worków pakuje i nie słyszałem o zjawisku braków kadrowych (związanych z zakażeniami) na tym polu. Czy nie można choćby dopuścić procedury dostarczenia przez rodzinę ubrań? Przecież mógłby to robić ten sam człowiek, który i tak ma z tymi zwłokami do czynienia. Jeśli nie, to można też chyba przemyśleć procedurę, w której robiłby to chociażby członek rodziny. Mamy przecież instytucję kwarantanny, która obligatoryjnie by się z takimi decyzjami wiązała. Do rodziny należałaby decyzja, dla innych zagrożenia by nie było. A z całą pewnością - jestem tego pewien - rodzina powinna mieć prawo do ostatniego pożegnania! Oczywiście, też za cenę kwarantanny. Być może wielu z takiej okoliczności nie chciałoby skorzystać, ale to zupełnie inna sytuacja psychologiczna. Mieliby wybór, co neutralizuje traumę. Ktoś powie, co ty chłopie piszesz - przecież wirus, ryzyko itd. Ale sorry, takie myślenie wynika tylko z przesadnego strachu. Przecież jeśli śmierć następuje w domu, jako system epidemiologiczny nie mamy z tym problemu. W takich przypadkach wiele osób było w bezpośrednim kontakcie. Trafiają po prostu do kwarantanny i już. Ale się pożegnali, nie mają „wyłomu” w procesie mierzenia się z prawidłowym przeżywaniem żałoby. Podobne procedury mogłyby obowiązywać w przypadku śmierci szpitalnej, tylko musimy odrzucić stereotypowe myślenie. Warto byłoby chyba też przemyśleć sprawę kontaktu z chorującymi na niedostępnych dla rodzin oddziałach covidowych. Mamy zdalną pracę, zdalną naukę i technologię pozwalającą na niemal wszystko. Organizacja - i prawo do tego pacjenta - łącza z rodziną to coś, na co powinno nas być społecznie stać. Ostatnie „Kocham Was” czy „Dziękuję” jest bezcenne. Szczególnie dla tych, którzy zostają. Oczywiście nie zawsze by się udało, ale czy nie warto spróbować? A, i na koniec sprawa bardziej przyziemna. Pacjent trafiający na covidowski oddział, który zabiera komórkę czy inny sprzęt musi się pogodzić z faktem „workowania” także tych rzeczy. Dla niego - mówiąc brzydko - nie ma to żadnego znaczenia, ale dla rodziny to może być ważne. Czy nie można, za ich zgodą i stosownymi środkami epidemiologicznymi, oddawać rodzinie tych osobistych rzeczy? To wszystko bardzo trudne. Obecna wiedza jest już diametralnie inna niż ta początkowa. Nie twierdzę, że wszystko da się zorganizować. Ale faktu przemyślenia i próby zrobienia co się da - tego jestem pewien. By po tym wszystkim, nie pozostać ze świadomością społeczną, że zapomnieliśmy o człowieczeństwie. Jeśli na koniec okaże się, że zmarli nie byli tak epidemiologicznie groźni jak nam się wydawało - może być nam trudno pogodzić się z tym, że postępowaliśmy jak barbarzyńcy. O zadrze zainteresowanych rodzin nie wspominając. Artur Kołodziejczyk Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Zrozumieć covidowski matriks cz. III - a kto umarł ten nie żyje, czyli dość barbarzyństwa!. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".

a kto umarł ten nie żyje cytat